Cisi złodzieje prądu…

Cisi złodzieje prądu…

Print Friendly, PDF & Email

 

Zapewne większość z nas ma świadomość potrzeby oszczędzania energii. Staramy się wyrabiać nawyki wyłączania niepotrzebnych urządzeń oraz gaszenia światła w pomieszczaniach, w których nikt nie przebywa. Prawdopodobnie każdy nas pamięta, by w łazience było wyłączone światło, a zapalamy je tylko, gdy z niej korzystamy. Natomiast czy zdajemy sobie sprawę z tego, że jest sporo urządzeń, które podkradają nam prąd, nawet jeśli z nich nie korzystamy? Nie są to ogromne straty w skali budżetu domowego, choć jeśli weźmiemy pod uwagę całe miasto, gdzie w każdym domu jest telewizor, sprzęt AGD, kilka smartfonów, okazuje się, że ilość energii bezsensownie marnowanej jest całkiem spora.

Pierwszy złodziej prądu to ładowarki do telefonów. Dla wygody, by nie być zaskoczonym rozładowanym telefonem i utratą kontaktu z bliskimi czy kontaktów zawodowych, często trzymamy taką ładowarkę w pogotowiu, podłączoną stale do gniazdka, na przykład przy biurku, przy którym pracujemy. Niestety taka ładowarka pobiera prąd, mimo że telefon nie jest przyłączony. Nie są tak duże ilości, jak w trakcie ładowania, ale w skali roku taką kwotę można już zauważyć.

Polski Tik Toker Dawid Kosiński sprawdził, ile możemy zapłacić za prąd w ciągu roku, jeśli 90-watową ładowarkę zostawimy nieużywaną w gniazdku. Wyszło mu 6 złotych i 19 groszy. Nie jest to ogromna kwota, lecz jeśli wyobrazimy sobie miasto liczące 100 000 mieszkańców i każdy z mieszkańców trzyma stale swoją ładowarkę w gniazdku, okazuje się, że w błoto trafia 619 tysięcy złotych. Zatem odłączanie ładowarek od gniazdek, w skali jednego miasta, może dać konkretne kilowatogodziny oszczędności.

Prąd kradnie również naładowany w 100% telefon, który jest wciąż podłączony do prądu.

Naładowana bateria, jeśli nie odłączymy ładowarki, pobiera około 2/3 tego, co pobierała w trakcie ładowania. W ciągu roku może się nazbierać nawet 90 złotych. Sprawdzajmy więc, czy telefon jest naładowany, a gdy widzimy na wyświetlaczu 100%, wyciągnijmy wtyczkę ładowarki z gniazdka.

Cichym złodziejem prądu jest również sprzęt AGD i RTV, zwłaszcza jeśli pralka, mikrofalówka, czy sprzęt grający lub telewizor mają wbudowane zegary, programatory lub nagrywarki (w przypadku telewizorów). Rekordzistą w podkradaniu jest telewizor. Podłączony na stałe do prądu i będący w trybie gotowości, jeśli przy tym ma zaprogramowane nagrywanie, może nas narazić na wydatek wysokości nawet 900 zł rocznie.

Odłączanie wtyczek, za każdym razem, gdy przestajemy oglądać telewizję, lub skończyliśmy odgrzewać zupę w mikrofalówce, może być kłopotliwe, dlatego dobrym rozwiązaniem jest listwa z wyłącznikiem. Wtedy wystarczy, że naciśniemy pstryczek, by zyskać kilowatogodziny oszczędności.

Trzeci na liście złodziei to laptop. Podobnie jak w przypadku telefonu, zasilacz pozostawiony w gniazdku pobiera prąd, nawet gdy laptop nie jest podłączony. Nie są to ogromne straty dla budżetu domowego, ale gdy w całym mieście, każdy w domu ma podłączoną do prądu ładowarkę, ilość zmarnowanej energii robi się całkiem spora.

Warto również zoptymalizować zużycie energii w trakcie pracy. Wszystkie  programy i aplikacje, które mamy otwarte w tle, również zwiększają pobór energii, nawet jeśli z nich nie korzystamy.

Laptop kradnie nam prąd, jeśli pozostawimy go w stanie uśpienia. Im więcej mamy uruchomionych programów, tym więcej marnujemy energii. Całkowite wyłączanie laptopa, po zakończeniu pracy pozwoli nam zaoszczędzić nawet do 100 zł rocznie. A jeśli zrobi to 30-tysięczne miasteczko, przy założeniu, że każde gospodarstwo domowe ma komputer, mamy zaoszczędzone nawet milion złotych. A to już powinno nam dać do myślenia.

Podsumowując, oszczędzanie energii to nie tylko ograniczanie wydatków i dbałość o budżet domowy, to również ograniczanie emisji CO2  i troska o klimat i środowisko.

 

Źródła:

https://www.gramwzielone.pl

https://optimalenergy.pl

https://spidersweb.pl/author/dawidkosinski

https://www.tiktok.com/@dawid.kosinski